Euforia w ciszy. Niesłyszące Polki mistrzyniami Europy w futsalu. „Tu na boisku nie ma podpowiedzi”

  • Nie słyszą boiskowego zgiełku ani dopingu trybun, a komunikacja w trakcie meczu jest praktycznie niemożliwa. Mowa o niesłyszących reprezentantkach Polski w futsalu, które właśnie wywalczyły złoty medal Mistrzostw Europy Głuchych. O znaczeniu tego tytułu, a także o tym, jak się porozumieć, gdy krzyczenie do siebie nie ma sensu, mówi strzelczyni zwycięskiego gola w finałowym spotkaniu z Niemkami (6:5), Wiktoria Aumiiller. 

Kilka dni temu zdobyłyście złoty medal Mistrzostw Europy Niesłyszących w kobiecym futsalu. Emocje już opadły?

Opadają, ale bardzo powoli. Wciąż czuję ogromne szczęście, a wszystko dookoła mnie wydaje się wręcz niesamowite.

Ostatnia prosta do tego szczęścia wcale nie była łatwa, bo w meczu o złoto przegrywałyście już 3:5. Udało Wam się jednak odrobić straty, a Twój gol na 6:5 pozwolił sięgnąć po najcenniejszy krążek. To Twoja najważniejsza bramka?

Zdecydowanie jest to gol mojego życia, który sprawia, że złoto smakuje tysiąc razy lepiej. Marta (Kaczmarczyk – przyp. red.) zagrała idealną piłkę z rzutu rożnego. Ja zaś świetnie uderzyłam z powietrza. Trochę sie bałam, że Justyna (Siwek – przyp. red.) sprzątnie mi jeszcze tę piłkę sprzed nosa, ale udało się dobrze przymierzyć.

Przez turniej przeszłyście jak burza, nie ponosząc ani jednej porażki. Od początku byłyście pewne tego, że możecie sięgnąć po złoto? Z czym w ogóle jechałyście do Finlandii?

Z wielkimi marzeniami i pragnieniem medalu. Miałyśmy wielką chęć pokazania, że jesteśmy silnym zespołem. Wiedziałyśmy jednak, jak mocne drużyny staną naprzeciwko nas i że o końcowy sukces może być ciężko.

Po fazie grupowej zaczęłam mocno wierzyć, że nam się uda. Natomiast po ćwierćfinale, w którym wysoko pokonałyśmy Rosjanki (12:2 – przyp. red.), mistrzynie Europy sprzed czterech lat, nasze marzenia o medalu powoli zaczęły się ziszczać. To było niesamowite uczucie, zaczęłyśmy czuć pewność siebie i wiarę we własne umiejętności.

Na próżno szukać ostatnio wielkich sukcesów kobiecych reprezentacji A w piłce nożnej, czy właśnie futsalu. Można powiedzieć, że Wy stanowicie piękny wyjątek od reguły. Jak do tego doszłyście?

To banał, ale tylko i wyłącznie ciężką pracą. Każda z nas trenuje w klubie z zawodniczkami słyszącymi, co dla niektórych jest wyzwaniem. Każda z nas realizuje też swój własny plan przygotowania motorycznego. Mamy zgrupowania, na których uczymy się rożnych zagrań. Do tego wszystkiego dochodzi świetny trener, który bardzo nas motywuje i zawsze wie, co powiedzieć, byśmy wyszły na boisko i dały z siebie jak najwięcej. To taki aspekt mentalny, który w sporcie jest bardzo ważny. Dzięki temu wierzymy w swoje umiejętności. Jesteśmy niesamowicie zgranym zespołem.

Co jest dla Was najważniejsze na boisku?

Dobra zabawa i czerpanie radości z gry. Na boisku jesteśmy wszystkie razem, każda walczy za każdą.

5c18db4e533d5_o

Jak komunikujecie się ze sobą podczas meczów?

O ten aspekt jest akurat ciężko, ponieważ niektóre dziewczyny nie słyszą w ogóle, więc jeśli koleżanka stoi do ciebie tyłem, to nic jej nie powiesz. Jedyną możliwością jest to, by do niej podbiec, ale zwykle nie ma na to czasu. Gdy już złapiemy kontakt wzrokowy z którąś z zawodniczek i chcemy jej coś przekazać, to do siebie migamy.

Dlatego też nie ma u nas takich podpowiedzi, jak „uwaga, plecy”, czy „zawodniczka ci wbiega”. Jeśli widzisz, że przeciwniczka twojej koleżanki wbiega, a ona tego nie zauważa, to ty, jeśli masz możliwość, przejmujesz jej rywalkę, a ona po chwili orientuje się, że nie ma kogo kryć i bierze twoją zawodniczkę.

Większość zagrań i sytuacji meczowych omawiamy przed meczem, dzięki czemu wiemy, co zagrać w danym momencie i jak się zachować w danej sytuacji.

W Polsce generalnie uprawianie piłki nożnej nie jest dla kobiet łatwe. Wy, niesłyszące zawodniczki, z pewnością zmagacie się także z dodatkowymi problemami. Jakie to przeszkody?

Największym problemem jest brak porozumienia ze słyszącymi koleżankami w klubie, szczególnie na boisku. Nie wszyscy mają wyrozumiałość do niesłyszącej zawodniczki, co czasem wywołuje spięcia. Często jest też tak, że trenerzy boją się mieć w swojej drużynie osobę niesłysząca, a nawet jeśli tak się dzieje, czują strach przed postawieniem na nią w meczu.

Ty też zetknęłaś się z takimi problemami?

Na szczęście mnie to ominęło. Choć oczywiście zdarzają się sytuacje, gdy któraś z dziewczyn krzyknie do mnie „podaj”, a ja tego nie usłyszę. Liczę jednak, że moje koleżanki rozumieją to i nie mają do mnie pretensji.

Jak w ogóle zaczęła się Twoja przygoda z futsalem?

Futsal wciąż jest dla mnie nowością. Dopiero uczę się gry na hali, bo jednak priorytetem dla mnie wciąż jest trawa, na której gram od 6 lat i gdzie chcę osiągać największe sukcesy. Zaczynałam w klubie Czarni Sucha Góra, a teraz reprezentuję barwy Rolnika Głogówek. W sumie w piłkę nożną gram od małego, ale pierwszy klub znalazłam dopiero w wieku 16 lat.

Grasz w Rolniku, ale jesteś też zawodniczką klubu dla niesłyszących, Spartan Lublin. Jak więc wygląda Twoja codzienność?

Na co dzień trenuję właśnie w Rolniku i to z tą drużyną walczę w pierwszej lidze oraz Ekstralidze Futsalu. By jednak móc występować w reprezentacji Polski niesłyszących muszę należeć również do jakiegoś klubu osób niesłyszących. Tak więc jestem też zawodniczką klubu Spartan Lublin, z którym występuję na organizowanych przez Polski Związek Sportu Niesłyszących mistrzostwach kraju.

48225552_2205314499684298_8503295863165026304_n.jpg

Z Rolnikiem zajmujecie aktualnie drugie miejsce w tabeli. Celujecie w mistrzostwo?

Naszym celem jest zawsze wygranie kolejnego meczu. Na tym się skupiamy. Mamy dobry zespół i chcemy po prostu zwyciężać. A co będzie na koniec sezonu? Zobaczymy.

Mimo, że futsal to wciąż dla Ciebie nowość, to jak oceniasz jego poziom w Polsce?

W lidze jest wiele dobrych zespołów, które pretendują do mistrzostwa. To dopiero początek rozgrywek, ale jestem przekonana, że będzie ciekawie.

Marzy Ci się powtórzenie sukcesu z Tampere z seniorską reprezentacją Polski?

Marzy mi się zdobycie złotego krążka we wszystkich turniejach, w jakich będę miała okazję występować. Podoba mi się ten kolor i chciałabym zdobyć jak najwięcej medali. A, że przyjmuję, że nie ma rzeczy niemożliwych, to kto wie…

Fot. Archiwum prywatne Wiktorii Aumiiller

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s